Kocham podróże - zarówno dalekie, jak i te bliskie.. To dzięki nim i poznanym ludziom odkrywam to co niezwykłe i niezapomniane ..
Cudowne smaki i zapachy nowych potraw!
Zawsze uwielbiałam eksperymentować, godzinami wczytywać się w kucharskie księgi.
Teraz jednak, kiedy mam możliwość przemierzania świata wraz z jego tysiącem potraw - z ogromną przyjemnością smakuję je,
następnie powracam do nich - już w domowym zaciszu..
Zapraszam serdecznie do mojego stołu!
sobota, 11 grudnia 2010
Paszteciki nadziewane słodkimi ziemniakami, dynią, duszone na mleku kokosowym.
poniedziałek, 8 listopada 2010
Pikantna czekolada na gorąco, wyśmienita na jesienne wieczory..
Czekolada pikantna na gorąco!
1 litr mleka
250 ml śmietany kremówki
120g gorzkiej czekolady
łyżeczka cynamonu
ziarenko czarnego pieprzu
łyżeczka cukru - dla mnie osobiście, dodatek niekonieczny!
Zagotować mleko i śmietanę, dodać grubo posiekaną czekoladę, cynamon, ziarenko pieprzu oraz cukier. Gotować przez 10 min. Odstawić na kilka lub kilkanaście godzin. Podawać ciepłą, po ponownym podgrzaniu! Wyśmienita!!
A na zakończenie, film - "czekolada", który przenosi nas w świat pełen magii - wyśmienity w chwilach, kiedy pragniemy aby szara codzienność, została wypełniona niepowtarzalnym aromatem, krztą bajkowej scenerii oraz posmakiem uwodzicielskiej czekolady... jeden z moich ulubionych..
"...Chocolate, of course, is the stuff of which fantasies are made. Rich, dark, velvety-smooth fantasies that envelop the senses and stir the passions.
Chocolate is madness; chocolate is delight."
niedziela, 7 listopada 2010
Muffinki dyniowe..
W Edinburgu pojawiają się one głównie tuż przed Halloween, i wbrew pozorom nie tak długo zalegają one sklepowe półki.. ja tym razem wypiekam, gotuję, zapiekam.. wyszukałam kilka naprawdę pysznych przepisów z dynią w roli głównej..
Niestety warunki pogodowe bywają przeokropne ostatnimi czasy, a tym samym moje zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia..
Na dobry początek - muffinki dyniowe!
Był to co prawda przepis na ciasteczka*, ale po upieczeniu kilku sztuk i posmakowaniu ich, doszłam do wniosku, iż ciasto idealnie pasuje na muffinki. Rzeczywiście pasowało, w związku z czym polecam je Wam serdecznie!
Korzenno - dyniowe muffinki z glazurą cukrową:
2 1/2 szklanki mąki pszennej zwykłej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżki gałki muszkatołowej
1/2 łyżki zmielonych goździków
1/2 łyżki soli
1/2 szklanki miękkiego masła
1 szklanka ciemnego cukru mukowado
1 szklanka puree z pieczonej dyni
1 jajko
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Glazura:
1 szklanka cukru pudru
1-2 łyżki mleka
1-2 łyżki kremowej śmietanki
1 łyżeczka olejku pomarańczowego
1 łyżeczka Grand Manier (ja niestety nie dodałam)
Produkty na glazurę wystarczy połączyć ucierając do momentu uzyskania gładkiej masy.
Produkty na ciasto - mąkę, proszek do pieczenia, sodę oraz przyprawy mieszamy w jednej misce, natomiast w drugiej przygotowujemy masło z cukrem. Ucieramy je, dodając kolejno dynię oraz jajko wraz z łyżeczką ekstraktu waniliowego.
Całość ucieramy na kremową masę. Następnie dodajemy do niej suche produkty, mieszamy po czym nakładamy ciasto do małych foremek.
Muffinki pieczemy w rozgrzanym do 190*C piekarniku przez około 20 min.
Upieczone polewamy glazurą lub inną polewą.. ja posypałam również uprażonymi pestkami z dyni.
..a jeśli ktoś ma ochotę - można oczywiście upiec ciasteczka!
Smacznego Wam życzę!!!
niedziela, 24 października 2010
Jesień pachnąca lasem - zupa krem z kurek.
niedziela, 3 października 2010
Ciasto czekoladowo - imbirowe..
sobota, 18 września 2010
Szparagi w szacie naleśnikowej, w sosie beszamelowym..
środa, 15 września 2010
W poszukiwaniu utraconych smaków - tarta pietruszkowa z pieczarkami..

wtorek, 14 września 2010
Smak duszonych bakłażanów..
..mam w sobie czułość dla starszych ludzi,większą nawet niż dla dzieci, zwierząt i zakochanych"
..Kiedy mieszkałam w Poznaniu, często odwiedzałam bary mleczne - zazwyczaj smaczne jedzenie, za bagatelnie niską cenę, stwarzało namiastkę domowej kuchni mojej mamy.
Często zamawiałam zupę szczawiową oraz naleśniki z białym serem i owocami.
Odwiedzałam różne bary, zazwyczaj najlepsze jedzenie bywało w tym najuboższym, przypominającym późne lata 70. Tam też, przychodzili najbiedniejsi ludzie - w niemej ciszy spożywali swoje skromne posiłki, po czym wychodzili niczym samotni wędrowcy, w świat jakże odległy dla wielu z nas..
Przygotowałam dwa dania. Jedno na bazie mieszanki przypraw, które podarowała mi Oleńka (Saag Gosht curry) dodając ulubione słodkie ziemniaki oraz szpinak.
Duszone Bakłażany:
1 duży ziemniak
1 Bakłażan
cebula
pomidor
chili powder lub czerwona papryka, jeśli nie lubimy ostrych dań
kolendra w proszku
sól
Pokrojoną w kostkę cebulę, podsmażamy na 2 łyżkach oliwy do momentu uzyskania złocistego koloru. Następnie dodajemy dużego pomidora bez skórki, pokrojonego również w kostkę.
Podsmażamy krótka chwilę, po czym pozostawiamy do przestygnięcia. Kolejnym krokiem jest zmiksowanie pomidorków, aby uzyskać pure pomidorowo-cebulowe.
Na patelni podgrzewamy 2 łyżki oliwy, po czym dodajemy 2 łyżeczki kolendry oraz łyżeczkę papryki. Do tak podprażonych przypraw dodajemy masę pomidorową, po czym dodajemy pokrojony w nieduże plastry ziemniak wraz z bakłażanem. Potrawę dusimy na małym ogniu, do chwili uzyskania odpowiedniej miękkości.
Ja dodałam również pokrojoną świeżą kolendrę - całość uzyskała balsamiczny, egzotyczny smak, przenosząc nas symbolicznie w odległe rejony Azji..

poniedziałek, 30 sierpnia 2010
Bardzo szybkie ciasto czekoladowe..
Szybkie ciasto czekoladowe:
3 filiżanki maki pszennej
2 filiżanki cukru
1/2 filiżanki ciemnego kakao
2 łyżeczki sody
1 łyżeczka soli
2 filiżanki gorącej wody
3/4 filiżanki oleju
2 łyżki octu
1 łyżka kawy rozpuszczalnej (granulek)
aromat waniliowy
Mieszamy wszystkie suche składniki. Odzielnie łączymy wodę, kawę, olej, ocet i aromat waniliowy. Następnie łączymy składniki suche wraz z mokrymi (ja dodałam pokrojone śliwki mieszjąc dokładnie całą masę.. Kasia wyłożyła swoje owoce na wierzchu posypując je grubym cukrem). Ciasto wylewamy do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 40 minut w 180 oC.
wtorek, 11 maja 2010
Poranne wypieki chleba...
Zapach pieczonego chleba - to pokusa silniejsza ponad wszystko!
Od pomysłu do realizacji nie długa droga, zwłaszcza jeśli naprawdę mamy na coś bardzo ochotę..
Po długich debatach z jakiego skorzystać przepisu, który pozwoliłby na stosunkowo szybką konsumpcję, doszłam do wniosku, iż przeproszę przepis, który otrzymałam od mojej znajomej około 15 lat temu - chleb ten jest niezwykle łatwym i pysznym, a ponieważ piecze się go na drożdżach - nie wymaga długiego procesu wyrastania.
Pamiętam dzień, kiedy upiekłam go pierwszy raz - był ciepły lipcowy dzień,
z wyrobionego ciasta upiekłam 3 duże bochenki w trzech wariacjach smakowych - ze słonecznikiem, soczewicą oraz ze śliwkami.
Każdy smakował wyśmienicie, a mnie wypełniała ogromna radość z faktu, iż upiekłam swój pierwszy chleb.. oczywiście chleb na drożdżach nie jest takim dziełem jak na zakwasie, jednak mimo wszystko moja radość była ogromna.
Był to dzień urodzin mojej dobrej znajomej, a ponieważ wiedziałam, jakie prezenty sprawiają Jej największą radość - podarowałam Jej mój chleb.
Był jeszcze ciepły i pachnący, wraz z bukietem polnych kwiatów stał się skromnym, jednak zapamiętanym do dzisiejszego dnia darem.
Dla tych, którzy chcieliby spróbować - magiczna receptura:
Chleb Ani M.:
1kg mąki
25 dag otrąb pszennych
3 łyżki siemienia lnianego
2 łyżki cukru
słonecznik
1 1/2 łyżki soli
1l mleka
10 dag drożdży
W litrowym naczyniu należy rozetrzeć drożdże wraz z cukrem. Dodać podgrzane do 30*C mleko oraz szklankę mąki. Dokładnie wymieszawszy, pozostawiamy do wyrośnięcia.
Mieszamy pozostałe składniki (mąkę, ziarna, mleko) ostatecznie wyrośnięty zaczyn.
W ciepłym miejscu pozostawiamy do wyrośnięcia.
Przełożone do foremek ciasto pieczemy początkowo w 50*C , do momentu aż ciasto wyrośnie, następnie przez 80min w 200*C.
Tym razem przepis odrobinę zmodyfikowałam, dodając odrobinę pieczonej cebulki oraz 3 łyżki rozdrobnionych pomidorów z czarnymi oliwkami.
Z części ciasta upiekłam bułeczki, które posmarowane surowym jajkiem - uzyskały złocistą, chrupiącą skórkę.
W oczekiwaniu na opóźniające się śniadanie, postanowiłam zaspokoić rosnący głód Damiana - słodkimi naleśnikami.. w duecie z konfiturą z dzikiej róży oraz pachnącą kawą - smakowały przepysznie!

środa, 5 maja 2010
Smak minionych podróży.. curry, curry..

poniedziałek, 3 maja 2010
Saag paneer - w stronę egzotycznej Azji..

"Bierność nigdy nie jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ wszystko dookoła się zmienia, a my musimy dostosować się do tego rytmu.." pisze Paulo Coehlo, a Sophia Loren mówi: "rób to, co kochasz" ...
Aby ugasić rozpalony natłok myśli - przygotowałam kawę z cynamonem w prawdziwym ekspresie.. ugotowałam owsiankę po czym włączyłam Carminę Buranę..
Zapach kawy unosił się w powietrzu a ja podążałam szlakiem moich pragnień - moja znajoma powiedziała mi wczoraj: "zanim zaczniesz biegać, musisz nauczyć się chodzić" - małymi krokami do celu.. z uśmiechem na ustach!
Myśli wyzwalają pragnienia i tęsknoty.. za smakami, zapachami.. barwami - mozaiką codzienności, która kreuje nasze życie..
Jestem przekonana, iż zawsze kiedy czegoś pragniemy bardzo mocno - w końcu, to do nas przychodzi.. lub jak powiedziała Oleńka - powraca do nas!
Kiedy przyjechałam do Szkocji, odwiedziłam pewien sklep z pięknymi drobiazgami z różnych zakątków świata - pamiętam też, iż zatrzymałam się na dłużej przy pewnej książce kucharskiej - nie jest ona jednak typową książką z przepisami - to zbiór pięknych zdjęć, wspomnień i najbardziej ulubionych dań, jakie smakowali autorzy podczas licznych podróży po świecie - World food cafe - książka, która przenosi w świat piękny i smakowity! Mnie oczarowała - niestety cena jej była zbyt wysoka na ówczesny mój budżet, choć i teraz nie mogę powiedzieć, iż należy do najtańszych.. przyznaję, iż długo myślałam jednak o niej a i posiadaczką jej pragnęłam zostać.. w końcu jednak, gdzieś umknęło moje pragnienie..
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy podczas naszej wizyty u Oli (która co prawda nie ma teraz czasu na prowadzenie bloga, ale również go posiada!), w rozmowie o ulubionych smakach, naszej wyprawie do Maroka - powiedziała, iż ma pewną książkę, która może spodoba mi się - kiedy zobaczyłam okładkę, poczułam jak dreszcz przebiega po mych plecach, niczym ciepły powiew wiatru!
Była to książka, którą tak bardzo chciałam zakupić - przeglądam ją teraz z pasją oraz ogromną fascynacją i nie mogę się nacieszyć, iż powróciła do mnie!!
Będzie u mnie gościć przez jakiś czas, dzięki serdeczności Oleńki - inspirując w sztuce jaką jest gotowanie...
Dziś zaczerpnąwszy inspiracje z "World food cafe" - przygotowałam danie przenoszące mnie w odległe zakątki egzotycznej Azji..
"Saag paneer" - szpinak w kuchni Indyjskiej jest jednym z moich ulubionych dań - z cząsteczkami sera wraz z charakterystycznymi przyprawami oraz odrobiną śmietany - sprawia, iż moje podniebienie doświadcza uczty niezwykle wykwintnej!!
Saag Paneer:
1kg świeżego szpinaku
3-4 łyżki ghee lub masła (tudzież oleju słonecznikowego)
400g paneeru pokrojonego w kostkę (sera indyjskiego)
6 ząbków czosnku zgniecionych lub drobno pokrojonych
5cm świeżego imbiru obranego i startego na tarce
4 zielone papryczki, pokrojone w drobną kostkę
1 łyżeczkę garam masala
1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
250ml śmietany kremówki
pęczek świeżej kolędry, pokrojonej
sól
Gotujemy szpinak w małej ilości wody, do momentu, znacznego zmniejszenia objętości (tzw. zwiędnięcia). Następnie odstawiamy z ognia.
W naczyniu o grubym dnie, rozpuszczamy ghee lub masło, po czym dodajemy paneer (ser) smażąc go do momentu osiągnięcia pięknej, złocistej barwy.
Następnie wyciągamy uprażony ser, łyżką z dziurkami, a na pozostałym tłuszczu podsmażamy rozdrobniony czosnek, imbir oraz papryczki - w przypadku zbyt małej ilości tłuszczu dodajemy niewielką ilość ghee lub masła.
Całość smażymy około minuty, nieustannie mieszając.
Do tak przygotowanej aromatycznej zasmażki, dodajemy przygotowany wcześniej szpinak, gotując potrawę przez 10min, regularnie mieszając.
Po upłynięciu wspomnianego czasu, dodajemy złocisty ser wraz z garam masala
i gałką muszkatołową, gotując całość kolejne 10min, nieustannie mieszając.
Ostatecznie dodajemy śmietanę oraz pokrojoną kolędrą.
Doprawiamy całość solą, po czym serwujemy według uznania, np. ryżem ugotowanym z cynamonem, goździkami i kardamonem.
Przygotowując ów potrawę, niestety nie miałam możliwości uzyskania dokładnie tegoż samego smaku, jaki pamiętam choćby z naszych ostatnich 3 wizyt w Indyjskich restauracjach podczas naszej podróży wzdłuż Wybrzeża Anglii - jednak dodając szczyptę cynamonu, gałki muszkatołowej, imbiru oraz odrobiny curry - uzyskałam smak wielce zadowalający :)
Wraz z zieloną herbatą zaparzoną w glinianym dzbaneczku - rozkoszowaliśmy się smakiem wyrafinowanym i bardzo sugestywnym..
Serdeczności przesyłam!!
czwartek, 25 lutego 2010
Urodzinowy tort czekoladowo - maślany..
Z tej okazji upiekłam kolejny tort z serii czekoladowych wypieków..
Tort czekoladowo - maślany jest wyjątkowo prostą i pyszną formą czekoladowej pokusy....
środa, 17 lutego 2010
Pralinowe ciasto czekoladowe..
...Kilka dni temu z okazji urodzin mojego brata - dokonałam maleńkiego, smakowitego wypieku...
TORT PRALINOWY
Ciasto:
150g gorzkiej kuwertury
100g mąki
25g mąki ziemniaczanej
3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
125g cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
3 jajka
100g masła
Nadzienie:
500g bitej śmietany
100g kremu orzechowego
300g gorzkiej kuwertury
1-2 łyżki likieru pomarańczowego
Zanim przystąpimy do wypieku samego ciasta, przygotowujemy nadzienie - masę o prawdziwie królewskim smaku!
Śmietanę doprowadzamy do wrzenia, po czym zdejmujemy z ognia po czym dodajemy krem orzechowy wraz z połamaną kuwerturą. Dodajemy likier.. ja likieru nie nie posiadałam, jednak dodałam kilka kropli olejku pomarańczowego oraz likier orzechowy mojego wyrobu..
Całość mieszamy, tak aby uzyskać aksamitną masę.
Autor poleca pozostawić gotową masę na noc do schłodzenia - niestety po raz kolejny nie doczytawszy, musiałam zadowolić się kilkoma godzinami..
Kiedy masa nabiera swojej wyrazistości w lodówce tudzież naprawdę zimnym balkonie.. możemy zabrać się za przygotowanie ciasta!
Rozpoczynamy od połamania kuwertury, którą rozpuszczamy w kąpieli wodnej.
W misce mieszamy przesianą mąkę, mąkę ziemniaczaną wraz z proszkiem do pieczenia. Dodajemy cukier, cukier waniliowy, jajka i masło. Wszystkie składniki ucieramy mikserem przez około 2 min. Na koniec dodajemy rozpuszczoną kuwerturę. Tak przygotowaną masę na ciasto, przekładamy do tortownicy, wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w temp. 160 stopni przez około 30-35 min.
Upieczone ciasto schładzamy, które następnie należy przekroić, aby ostatecznie przełożyć masą śmietanowo-czekoladową!
Masa śmietanowo-czekoladowa...
Przyznam, iż początkowo myślałam, że masę tę należy schłodzić i będzie gotowa.. jednak jak się okazało, aby uzyskać jej królewsko - aksamitny powab, należy uprzednio schłodzoną śmietanę czekoladową, ubić na wspomniany powyżej aksamitny krem!
Aby przełamać odrobinę czekoladowy ton tortu - dodałam również kawałki ananasa, które myślę bardzo sympatycznie współgrały z czekoladową masą..
W pierwotnej wersji, ciasto miało być przybrane ubitą śmietaną, posypaną kakaem - jednak ponieważ ilość masy czekoladowej była tak pokaźna, postanowiłam wykorzystać ją również do przybrania ciasta.
Efekt końcowy już znacie - a z mojej strony, choć muszę przyznać, iż samo ciasto nie jest mistrzostwem świata w poznanych mi dotąd ciastach czekoladowych - mimo wszystko jest bardzo przyjemne.. być może odrobinę za suche - jednakże w towarzystwie kremu czekoladowego z delikatną nutą pomarańczy - przeistacza się w przepyszny smakołyk godny królewskich komnat :)
Smacznego!!!